Kredyty frankowe to temat, który od jakiegoś czasu zawładnął mediami i praktycznie nie schodzi z czołówek serwisów informacyjnych. Nowe projekty ustaw i postulaty zmian sytuacji kredytobiorców frankowych zawładnęły zbiorową wyobraźnią i zdają się być wymierzone przeciw całemu systemowi bankowemu dla samej zasady, bez wnikania w głąb całego problemu. Czy frankowicze rzeczywiście są ofiarami systemu, a winą za obecna sytuację należy obciążyć tylko i wyłącznie banki? Problem jest złożony i nie ma niego jednoznacznej odpowiedzi.
Jak się wydaje głównym motywem wprowadzenia do ofert banków kredytów we franku szwajcarskim była chęć zwiększenia marży na klientach zainteresowanych kredytem poprzez zaoferowanie im kredytu w tanim pieniądzu, jakim w połowie zeszłej dekady był frank szwajcarski. Jak się bowiem okazywało, osoby, które nie miały wystarczającej zdolności kredytowej aby spłacać kredyty w złotówkach, oferowano zaciągnięcie takiego samego kredytu we franku szwajcarskim. Problem polega na tym, iż niedoszacowano lub nawet nie uwzględniono ryzyk związanych z wahaniem kursu waluty, co wskutek uwolnienia kursu franka przez szwajcarski bank federalny doprowadziło do nagłego wzrostu kursu franka, a w konsekwencji – do zwiększenia kosztu kredytu w przeliczeniu na złotówki (kwota kredytu do spłaty liczona we franku szwajcarskim pozostała bowiem bez zmian. Z uwagi jednak na fakt, iż zdecydowana większość kredytobiorców frankowych otrzymuje przychody w polskiej walucie, nagle stanęli przed smutną koniecznością ponoszenia kosztu raty w wysokości nawet dwukrotnie wyższej, aniżeli miało to miejsce w czasie zaciągania kredytu.
Odpowiedź na pytanie o to gdzie leży wina za tak masową sprzedaż tego produktu jest trudna, gdyż wymaga uwzględnienia interesów i motywów banków, jak i klientów. Banki w swojej działalności oczywiście kierują się chęcią osiągania zysku (który z uwagi na naliczany przy wymianie walut spread był olbrzymi i pewny). Należy jednak pamiętać, że w żadnym wypadku banki nie zmuszały żadnych klientów do zaciągania kredytu w innej walucie, a dążenie do osiągnięcia zysku z wszystkimi tego konswekwencjami jest cechą, która charakteryzuje każdy podmiot działający w sferze gospodarczej, niezależnie od posiadanego statusu lub zaufania jakim obdarzono dany sektor. W związku z tym chociażby sygnał o braku wystarczającej zdolności do spłaty kredytu złotówkowego i oferowanie w zamian kredytu we frankach sam w sobie powinien stanowić dla klientów banków wystarczająco silne ostrzeżenie o ryzyku związanym z podpisywaną umową. Tymczasem gros kredytobiorców frankowych przeszacowało swoje możliwości w zakresie spłaty zobowiązań, zaciągnęło kredyty przekraczające ich zdolność kredytową lub nabywało za kredyty frankowe nieruchomości w celach spekulacyjnych. O ile w przypadku osób, które kredyty frankowe zaciągnęły na własne potrzeby mieszkaniowe oczekiwanie pomocy jest jednak zrozumiałe, o tyle żądanie pomocy państwa w przypadku tej ostatniej grupy w tej sytuacji nie powinno być uwzględnione, ponieważ ta aktywność nosi znamiona działalności gospodarczej, w której ryzyko walutowe jest zjawiskiem powszechnym i normalnym. Praktyki sprzedażowe banków w zakresie kredytów frankowych również nie zasługują na pochwałę, jednakże nie zastępowały one wolnej woli klienta, który ostatecznie sam decydował o skorzystaniu z danej oferty dla realizacji własnych marzeń.
Naszym zdaniem przerzucanie całej odpowiedzialności z tytułu kredytów frankowych na banki jest więc nieuzasadnione w takim zakresie, w jakim każda umowa jest efektem zgodnego i dobrowolnego porozumienia obu stron. Taka sama jest też odpowiedzialność obu stron za zaistniałą sytuację, a jej skutki również powinny obciążyć obie strony w porównywalny sposób. Dobrym rozwiązaniem z perspektywy klienta może się okazać zaciągnięcie zobowiązania w PLN w celu spłaty kredytu frankowego. Zapraszamy do kontaktu z nami w celu uzyskania bezpłatnej pomocy na temat sposobu rozwiązania problemu kredytów frankowych.